Kiedy ktoś pyta mnie, na jakiej platformie najlepiej postawić sklep internetowy, uśmiecham się i odpowiadam: „To zależy. A ja przetestowałem je prawie wszystkie… na własnej skórze.” Nie teoretyzuję – naprawdę mam za sobą osiem lat w e-commerce i trzy różne sklepy internetowe, każdy na innej platformie. Z każdym wiąże się trochę inna historia, inne problemy i inne lekcje. Jeśli jesteś na etapie wyboru technologii dla swojego sklepu, może ta opowieść pomoże Ci podjąć rozsądną decyzję – i uniknąć kilku błędów, które popełniłem ja.

Sklep nr 1 – zabawki na Magento
Mój pierwszy sklep postawiłem osiem lat temu, kiedy e-commerce nie był jeszcze tak modny jak dzisiaj, a „Magento” brzmiało jak tajemne zaklęcie z Harry’ego Pottera. Sprzedawałem zabawki dla dzieci i… byłem kompletnym amatorem.
Na papierze Magento wyglądało świetnie – ogromne możliwości, funkcje, których nie rozumiałem, i masa opcji, których nawet nie potrzebowałem. Ale wiadomo – jak robić sklep, to na poważnie!
W rzeczywistości Magento okazało się kombajnem, który robi wszystko – tylko nie sam. Panel był skomplikowany, a każda zmiana w sklepie kończyła się telefonem do programisty. Działało to dobrze, gdy miałem na to czas i budżet – ale jeśli coś się wysypało w sobotę rano, to miałem weekend z głowy.
Na plus? Sklep był stabilny, bezpieczny, i z czasem zacząłem doceniać jego możliwości. Na minus? Wysokie koszty utrzymania i rozbudowy. No i fakt, że samodzielna obsługa była praktycznie niemożliwa. Największą tragedią związaną z tym sklepem było zniknięcie firmy która go tworzyła.
Sklep nr 2 – ubranka dla dzieci na WooCommerce
Rok później – już trochę mądrzejszy – postanowiłem otworzyć drugi sklep, tym razem z ubraniami dla dzieci. Jako że kontaktu z poprzednim wykonawcą już nie miałem, zleciłem go firmie Design Cart.
Platformą był WooCommerce, bo sklep miał być zintegrowany z moim blogiem parentingowym, który działał na WordPressie. I tutaj – przynajmniej na początku – było bajkowo. Panel znajomy, prosty, przyjazny. Wrzucanie produktów? Żaden problem. Obsługa zamówień? Dwa kliknięcia.
Ale szybko pojawiła się ciemna strona tej prostoty. WooCommerce, mimo że popularny, jest dość ubogi w funkcje na starcie. Żeby sklep działał tak, jak chciałem – trzeba było doinstalować kilka rozszerzeń. A potem jeszcze kilka. I jeszcze jedno…
Część z nich okazała się płatna w abonamencie, inne wymagały regularnych aktualizacji. I tu pojawiło się kolejne ryzyko – konflikty między wtyczkami. Zdarzało się, że po aktualizacji systemu coś się rozjeżdżało. A że całość bazowała na WordPressie – sporo zależało od tego, jak działał hosting i czy wszystko było aktualne.
Sklep funkcjonuje do dziś, ale powiem szczerze – nie poleciłbym WooCommerce nikomu, kto planuje rozbudowany sklep. Do prostych projektów – okej. Ale jeśli myślisz o e-commerce poważnie, to trzeba czegoś więcej.
Sklep nr 3 – sprzęty sportowe i rowery na OpenCart
Trzeciego sklepu w zasadzie nie planowałem. Pięć lat temu zauważyłem, że w poprzednich dwóch sklepach coraz częściej ludzie pytają o rowery, hulajnogi, sprzęty sportowe dla dzieci. Postanowiłem stworzyć dla nich osobny kanał – i tym razem znowu poszedłem po pomoc do Design Cart.
To właśnie wtedy po raz pierwszy usłyszałem o OpenCart. Byłem sceptyczny – wcześniej znałem tylko WooCommerce i Magento. Ale po testach demo… zakochałem się.
OpenCart to, moim zdaniem, złoty środek. Panel? Prosty, logiczny, przejrzysty. Obsługa zamówień – bajka. Szybkość działania? Nieporównywalna z WooCommerce, o Magento nie wspominając. Do tego rozszerzenia w sensownych cenach, mnóstwo darmowych.
Co wiem dziś, po latach pracy z trzema różnymi platformami
Z perspektywy czasu widzę jasno, że każda z tych platform miała swoje momenty – zarówno frustracji, jak i zachwytu. Ale dopiero teraz, mając realne porównanie w praktyce, mogę spokojnie powiedzieć, dla kogo każda z nich się sprawdzi.
Magento – e-commerce dla zaawansowanych
Magento to kombajn. Możesz robić w nim cuda – zestawy promocyjne, reguły koszykowe, niestandardowe statusy, customowe atrybuty, scenariusze promocji, wielomagazynowość… tylko że w moim przypadku to były opcje, z których w 90% nie korzystałem.
To platforma idealna dla osób, które lubią grzebać, testować, optymalizować i tworzyć złożone struktury sprzedażowe. Ja sam jestem raczej praktykiem. Chciałem, żeby działało – nie żeby mnie przytłaczało. Dla dużych firm z osobnym zespołem do obsługi – super. Dla jednoosobowej działalności? Trochę jak wystrzeliwanie komara z armaty.
WooCommerce – idealny do prostych sklepów
Nie mogę powiedzieć, że WooCommerce jest zły. Ba, do dziś mam na nim sklep z ubraniami dla dzieci i zarabia na siebie. Ale to raczej narzędzie dla prostych projektów. Jeśli sprzedajesz 20 produktów i nie potrzebujesz nic więcej poza wariantami – daje radę. Panel jest w miarę przejrzysty, a integracja z WordPressem może być plusem, jeśli masz bloga lub stronę w tym CMS.
Ale… i to „ale” jest spore.
Po co instalować CMS, potem do niego wtyczkę WooCommerce, a potem jeszcze dwanaście innych wtyczek, żeby uzyskać funkcje, które normalna platforma e-commerce ma od razu? Dla mnie to rozwiązanie tymczasowe, albo awaryjne – nie coś, na czym budowałbym sklep od zera.
OpenCart – złoty środek
A teraz crème de la crème – OpenCart.
Jeśli miałbym dziś startować od zera, to postawiłbym wszystkie trzy sklepy właśnie na tej platformie. Dlaczego?
- Bo działa piekielnie szybko – i to nawet przy kilkunastu tysiącach produktów.
- Bo ma wszystko, co potrzeba na polski rynek – VAT, faktury, rabaty, warianty, SEO, waluty, języki…
- Bo interfejs jest prosty, lekki, nieprzekombinowany, idealny nawet dla kogoś, kto nie jest programistą.
- Bo… nie musiałem niczego doinstalowywać poza bramką płatniczą Przelewy24 i integracją z DPD.
I nie – to nie jest sponsorowana reklama OpenCart. To po prostu doświadczenie kogoś, kto na Magento musiał wymieniać myszkę co dwa tygodnie, a na WooCommerce łapał się za głowę, kiedy któraś z dziesięciu wtyczek przestała się dogadywać z resztą.
A Prestashop?
Jest jeszcze jeden system, którego nie miałem okazji dobrze przetestować, ale o którym słyszałem sporo dobrego – Prestashop.
Z rozmów z kolegami z branży wiem, że ma funkcjonalność zbliżoną do OpenCart, jest mocno rozwijana, a w Polsce bardzo popularna. Gdybym dziś zaczynał od zera, pewnie zrobiłbym test porównawczy: Prestashop vs OpenCart, zanim podjąłbym ostateczną decyzję. Na papierze wygląda dobrze – pozostaje tylko sprawdzić, jak działa na co dzień.
Podsumowanie – czyli co bym zrobił, gdybym zaczynał dziś od zera
Gdy patrzę na swoje doświadczenia z Magento, WooCommerce i OpenCart, widzę trzy różne światy. Każdy z nich czegoś mnie nauczył, ale też każdy miał swoją cenę – czasem dosłownie.
Gdybym dziś miał zaczynać od zera, postawiłbym wszystkie moje sklepy na OpenCart. To rozwiązanie szybkie, elastyczne, tanie w utrzymaniu i nieprzekombinowane. Działa od razu po instalacji, nie wymaga tony dodatków, a rozwija się razem z biznesem, a nie wbrew niemu. I co najważniejsze – nie zmusza mnie do bycia programistą ani klikaczem etatowym.
Magento? Świetna sprawa, ale nie dla jednoosobowej działalności. Tam naprawdę potrzeba zespołu, żeby wykorzystać choć połowę potencjału tej platformy.
WooCommerce? Idealny dla blogera, który chce sprzedawać ebooka albo fotografa z kilkoma produktami cyfrowymi. Ale do sklepu z prawdziwego zdarzenia? To jak przyklejać spoiler do malucha i mówić, że to sportowy wóz.
Z Prestashopem nadal mam niedokończone porachunki. Może kiedyś nadrobię testy, może nie – ale jeśli miałbym stawiać sklep dziś, z moją wiedzą i potrzebami – OpenCart byłby wyborem numer jeden. Bez wahania.
Autor: Jakub Wywrota
Inne posty:
Aplikacje do biegania: Jak wybrać najlepsze dla swojego treningu?
Polskie Aplikacje do Zarabiania: Jak Generować Dodatkowe Dochody?
Jak odinstalować aplikacje na telefonie: Prosty przewodnik krok po kroku
Aplikacje do Smartwatch: Klucz do Zdrowia i Efektywności w Codziennym Życiu
Gdzie znaleźć aplikacje i dane iPhone oraz jak z nich korzystać?
Aplikacje do nagrywania rozmów: Kluczowe Funkcje i Najlepsze Opcje
Aplikacje do zarabiania pieniędzy: Jak zwiększyć swój dochód online?
Aplikacje do angielskiego: Klucz do nowoczesnej i efektywnej nauki

Hej, z tej strony Tomasz! Jestem entuzjastą jazdy na rowerze, tak więc prowadzę bloga o tej tematyce. Zapraszam do zapoznania się z informacjami związanymi z rowerami!